piątek, 20 grudnia 2013

Chapter 1.


Moje oczy otwarły się powoli i z powrotem opadły. Nie miałam sił ich podnieść. Jedynie przypominały mi się obrazy wczorajszej nocy. Moje zamknięte powieki zamieniły się w małe monitory wyświetlające mi jedno po drugim zdjęcia. Szybko otwarłam oczy, gdy doszłam do ostatniego co się wczoraj stało.
- Gdzie ja jestem ? - znowu głośno pomyślałam. To był mój znak szczególny, mówię to co myślę.
- Wszystko w porządku ? - Usłyszałam zza ściany czyiś głos. Nie rozpoznałam go, nigdy go nie słyszałam. Gdzie ja wylądowałam ? Przecież byłam w lesie. A co jak zostałam porwana przez kolegę Thomasa ? Jak mnie znalazł ? I jak mnie tu przyniósł ? Milion pytań na minutę, a odpowiedzi niema.
Do pokoju wszedł wysoki, napakowany i wytatuowany brunet. Nigdy w życiu go nie widziałam, a teraz leże, w jego łóżku, albo może ma kilka sypialni, bo wnętrze pokoju wygląda bardzo bogato. Mimo to wydaje się mroczny. Nie podoba mi się jego spojrzenie. Jego tatuaże i piercing.
- Jak się czujesz ?
- Kim jesteś ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, przerywając mu.
Powoli podniosłam głowę.
- Jestem Zayn. A ty jak masz na imię ?                                                           

- Charlotte.
- Piękne imię..
- Jak się tu znalazłam ? - przerwałam mu po raz kolejny.
- Byłem wczoraj w nocy .. na spacerze i zobaczyłem cię ..
- Wystarczy. Już wiem. - zbladłam. Chciałam płakać, gdy znowu sobie przypomniałam co się stało. Nie chce znać już żadnego chłopaka i z żadnym się już nie zwiąże.
Odwróciłam głowę w drugą stronę unikając jego spojrzenia. Wczoraj widział mnie nago. Ale to nie był najmniejszy problem. Thomas. Chłopak, którego kochałam, on mnie zgwałcił. Musze się przejść.
- Przepraszam Cię, to ja pójdę do .. sklepu. - Powiedział to tak, że sam w to nie uwierzył. Ale odwrócił się i ruszył w stronę schodów w dół.
- Pójdę się przejść. - wstałam z łóżka i dopiero teraz zauważyłam, że jestem ubrana.                                                    
- Umm.. Zayn  ?                                                                                                                                                                    
- Tak ? - wszedł z powrotem. Zaraz po tym się uśmiechnął. - Ładnie wyglądasz. - ponownie wyszedł. Już go nie wołałam, niech idzie, nie chce mi tego wytłumaczyć to nie.
Miałam na sobie czarne męskie dresy, ściągnięte gumką, żeby się nie zsuwały i szarą bluzę. Było mi wygodnie, ale i tak czułam się niekomfortowo w ciuchach nieznajomego chłopaka.
- Zayn, gdzie tu są drzwi ? Zayn ? - Ehhh.. już wyszedł. No to zejdę na dół. Poszłam w stronę pierwszych lepszych drzwi. Otwarłam je i zobaczyłam łazienkę. To nie te, Hmm... może te ? Otworzyłam kolejne i moim oczom ukazał się ten przeklęty las. Wyszłam na zewnątrz i obejrzałam dom. Był piękny, położony w lesie, a obok niego tabliczka 'Bradford'. Dużo o nim słyszałam. Morderstwa, kradzieże. Tak. Idealne miejsce dla kogoś takiego jak ja.
 Chciałam się przejść i zapomnieć o różnych rzeczach oraz zaczerpnąć świeżego powietrza, ale nagle usłyszałam kłótnie i głos Zayna. Ruszyłam w stronę dobiegających krzyków.                            

Oparłam się o drzewo i usłyszałam tylko jedno zdanie...
' - Kurwa Zayn ! Trzeba byłą ją zabić jak ci szef kazał ! '
... Kiedy upadłam zza drzewa wprost na piękną polane. Wtedy mordercze wzroki pięciu chłopaków spoczęły na mnie.



                                                                                  


Jest Chapter 1. Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale miałam zagrożenie z matematyki
którego za Boga nie mogłam poprawić. 
Jednak mi się udało i jestem. 
(Rozdziały będą pojawiały się częściej)