wtorek, 26 listopada 2013

Prologue








* Biegłam .. Biegłam ile miałam sił, uciekając od mojego chłopaka. Człowiek, który jeszcze wczoraj mówił, że mnie kocha dzisiaj stał się nie do poznania. Na drodze którą biegłam nie jechał żaden samochód. Nikt nie mógł mi pomóc, a on nie rezygnował. Las z chwili na chwilę stawał się coraz ciemniejszy i straszniejszy. Drzewa wyglądały jak z horroru, a gdzieniegdzie na drodze leżały potrącone króliczki i lisy.
Obejrzałam się do tyłu wcześniej nie myśląc o tym, że przede mną stoi wielki kamień. Upadłam. Stoczyłam się z małego przydrożnego klifu, zadzierając ciałem o wszystkie gałęzie. Zatrzymałam się dopiero na drodze. W tej miejscowości były bardzo kręte drogi prowadzące w górę. Właśnie z takiej spadłam. Miałam zdarte kolana, moja broda też nie wyglądała lepiej. Zadarłam nią o asfalt.

Leżąc tak przez chwilę myślałam, że mu uciekłam, albo, że dał sobie spokój. Niestety tak nie było. Poczułam jego ręce na mojej tali, tylko przekręcił mnie do siebie. Moje stłuczone ręce, nogi i twarz nie miały siły się bronić. Jęknęłam tylko z bólu. Jego twarz nie zmieniała się. Była ciągle taka sama, wściekła. Jego furia była wyczuwalna na kilometr, pewnie dlatego nie jeździły tam teraz żadne samochody. Niebo całkowicie pogrążyło się we śnie. Czułam się gorzej niż w horrorze. Chciałam, żeby mnie zostawił.
- Czego ty jeszcze chcesz ? - zapytałam mało słyszalnie z powodu bólu w klatce piersiowej.
- Jak to czego. Ciebie. - na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek, który zaraz przerodził się w większy. Myślałam, że zaraz zacznie się ze mnie śmiać, zostawi mnie tu na pewną śmierć, ale nie.
- Zostaw mnie. - powiedziałam jeszcze ciszej.
- Mówiłaś, że mnie kochasz, to teraz pokażesz mi wreszcie jak bardzo. - Jednym ruchem odpiął i ściągnął ze mnie różową koszulę. Potem podwinął spódniczkę i ściągnął bieliznę.
- Proszę. Nie.
Odpiął rozporek, dlaczego on to robi ?
- Muszę, to pokaże Ci kto tu rządzi, mam dość ciebie i twoich humorków. - uśmiechnął się. Popatrzył mi prosto w oczy nie okazując żadnej skruchy.
- Nienawidzę Cię ! - moja klatka napięła się i udało mi się podnieść głos. Niestety bardziej go tym rozwścieczyłam. Rozchylił moje uda. Po czym utrzymując ze mną kontakt wzrokowy kończył to co zaczął.
Krzyczałam z bólu i prosiłam go. Całe moje ciało, dosłownie wszędzie czułam wtedy ból. Jego ruchy stały się coraz ostrzejsze i brutalne. Nie mogłam złapać powietrza, kiedy naparł najmocniej. Nigdy w życiu tego nie doświadczyłam co tylko wyszło mi na złe.
- A teraz krzyknij moje imię. - widział jak mnie boli, a bezczelnie kazał krzyczeć jego cholerne imię.
- Thomas przestań ! Proszę ! To boli !

Chwilę później wstał, popatrzał na mnie leżącą zwijającą się z bólu.
- Jesteś tylko bezwartościową suką . - wypluł po czym odszedł. Nie wiem dokąd, nie wiem po co, nie obchodziło mnie to ani trochę. Jeszcze go znajdę i sprawię, że będzie cierpiał tak jak ja przez niego.

Nie miałam sił, ani wołać o pomoc co i tak by mi nic nie dało na takim pustkowi, ani ubrać się. Chciałam umrzeć. Chciałam umrzeć .. Moje powieki nagle stały się ciężkie, a obraz nocy zamazywał się. *



 

Prolog Gotowy. Jak się podoba to proszę komentować.  

4 komentarze:

  1. YO YO YO HARROLDZIE <3 SZUCZKO ŚLICZNY ;* TROCHE BRUTALNY ALE TYLKO TROCHE ;* CZYTAŁAM GORSZE XD NIE NO NIE BD NIE MIŁA ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu zaczyna się ciekawie *.*
    Już się nie mogę doczekać rozdziałów ^^

    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ufbhsva;fbvu <3 Cudowne ^_^
    Będę czytać twojego bloga :*
    @Kasia763

    OdpowiedzUsuń
  4. będę częściej tu zaglądać :D

    OdpowiedzUsuń